Mawia się, że w przyrodzie nic nie ginie. Zwłaszcza pieniądze, z których mogą nas okraść, ale to znaczy, że nasze dobra zmieniają jedynie właściciela. Właśnie to ma miejsce w przypadku wszelkich kryzysów i załamań gospodarek. Miliony ludzi tracą swe oszczędności, aby niewielu mogło wzbogacić swój dorobek o miliony. To cyniczny, perfidny, ale i niezwykle intratny proceder, z którego słynie kilka najbogatszych rodzin na świecie. Ludzi, którzy lubują się w spekulacji oraz obrocie papierami potocznie nazywanymi „wartościowymi”, choć na koniec zawsze okazuje się, że wartość tych dokumentów była zerowa. Doskonale było to widać w 2008 r., kiedy pękła bańka rynku tzw. derywat, czyli koszyków makulatury, której wartość sztucznie pompowano i sprzedawano pod hasłem inwestycji. Choć winę za ten stan rzeczy ponosiło konsorcjum największych amerykańskich banków, domów maklerskich i inwestycyjnych, na tym jawnym oszustwie stracili jedynie szarzy obywatele. Rząd USA, który od dawna pozostaje w pełnej zmowie z instytucjami świata finansów wydał wówczas oświadczenie, że Ameryka nie może pozwolić upaść odpowiedzialnym za kryzys markom, bo są po prostu za duże. A więc wielcy tego świata zrobili ewidentny skok na kasę zwykłych ludzi i włos im z głowy za to nie spadł, zaś obywateli USA cała operacja kosztowała niejednokrotnie majątek życia.
Spekulanci pokroju Georga Sorosa potrafili nawet rzucić na kolana instytucje państwowe. Nawet Bank of England nie oparł się mechanizmom gry obliczonej na osłabienie funta szterlinga. To jednak swoista kłótnia w rodzinie, bowiem banki centralne często grają do tej samej bramki co światowi spekulanci. Przykładowo Narodowy Bank Polski skupuje Obligacje Skarbu Państwa, co jest ewidentnym złamanie Konstytucji RP, bo stanowi dodruk pieniądza bez pokrycia i generuje inflację, ale premier Mateusz Morawiecki, czy senator Grzegorz Bierecki potrafili wykorzystać fakt ukrytego podatku, czy ostentacyjnej grabieży Polaków, jak słusznie powinno nazywać się inflację obecnych czasów, bowiem zanim mechanizm został rozkręcony, zakupili papiery wartościowe sygnowane pieczęcią państwa za grube miliony złotych. W efekcie oni zarabiają na inflacji, która wielu Polaków doprowadza do ubóstwa.
To jednak nasz lokalny skok na kasę, zaś za miedzą rozgrywa się pierwszy akt poważnego kryzysu międzynarodowego, na którym zarobić mają tym razem koncerny zbrojeniowe i paliwowe oraz korporacje handlujące żywnością. Wcześniej nasycono kieszenie branży farmaceutycznej, a później przyjdzie czas na odbudowę rękami firm, które kontrakty życia ostatni raz otrzymały po amerykańskiej inwazji na Irak.
Jak to jednak robią i dlaczego ciągle dajemy się nabierać na ten sam schemat podszyty narracją: „Musimy zacisnąć pasa, taki mamy klimat, walczymy o wolność i demokrację, mamy zobowiązania, konieczność chwili tego wymaga”. O tym już dziś w programie z cyklu: „Dokąd Zmierzamy” opowie właściciel wydawnictwa „Wektory” Józef Białek.